niedziela, 2 grudnia 2007

Goście, goście

Jak się na Hospitality Club zacznie wyszukiwać ludzi z Kunmingu, to taka nędza się wyłania po wciśnięciu guziczka search, że aż smutek bierze. Może z dyszka tam nas jest. Przy czym Chińczycy zawsze mają zaznaczone, że u nich nocki spędzić się nie da, co najwyżej mogą po mieście oprowadzić. Wśród tej małej grupiny jest też moja gospoducha klucha (ta sama, co woli euro), którą wykombinowałam właśnie tą drogą, a wraz z nią moje obecne mieszkanie; no i ja jestem też w elitarnym tym gronie.
No i właśnie tą drogą wynaleźli mnie rodacy.
Grzegorz i Gosia to się okazali tacy wariaci być. Spotkałam się z nimi pod dworcem Pi Kej Pi w Kunmingu, pierwszy raz tam byłam, ciekawe miejsce. Chciałam wejść do środka owego dworca, ale niestetyż - wstęp jedynie za okazaniem ważnego biletu na przejazd pociągiem. No trudno, pewnie jeszcze się gdzieś wybiorę pociągiem.
Na samym wstępie znajomości okazało się, że Grzegorz to taki pan, co nie wie, kiedy jego siostra ma ślub, w każdym razie wiedział, że w listopadzie, a to mogło oznaczać, że jutro albo wczoraj ten ślub. Później poszłam po raz pierwszy w życiu kupić bilet na autobus sypialny. Chiński ten wynalazek jeszcze nadal jest mi obcym, natomiast Gosi i Grzesiowi nie, bo właśnie dla nich kupowałam bilet.
Potem udaliśmy się do budy, gdzie baba miała dziesięć pomarańczowych telefonów z pozaklejanymi naklejkami wyświetlaczami, by nie było widać, ile klient wygadał. U babiny zapytałam, czy można rozmowy międzynarodowe wykonywać, bo Grzegorz pragnął zadzwonić do tej swojej siostry mężatki albo jeszcze narzeczonej, żeby się w stanie rzeczy rozeznać. No i właścicielka tego pomarańczowego szmelcu orzekła, że 15 za minutę yuanów to będzie czyniło. Na co Grzegorz powiedział: ale zdzierstwo, to powinno kosztować 3,2 kłajów.

[Nota Bene! W Chinach jest waluta zwana rzenminbi (RMB), czyli ludowa jednostka monetarna (tłumaczenie wolne, me). Ale nazywa się to pospolicie juenem, zaznacza sie owego yuana taką literką Y śmieszną (¥). Ale jeszcze bardziej pospolicie się nazywa tego yuana kłajem. Tak jakby ktoś zamiast złoty mówił kawałek. Bo kuai to dosłownie kawałek. No i jeden taki kuai/yuan/RMB to jest około 40 groszy. A prościej: 10 eurocentów to jest. Koniec przypisu walutowego.]

No to ja powtórzyłam to babsku, pomijając trudne do przetłumaczenia słowo zdzierstwo. A baba powiedziała: okej. No rozumiecie tę logikę? Przed chwilą jakąś hit-cenę wywaliła, a teraz od razu się zgadza na 4,6875 raza mniejszą stawkę? Na o 11,8 kuaia kwotę niższą? Grzegorz więc gadał dziesięć minut, ja w tym czasie dowiedziałam się od Gosi, że oto napotykam na moich idoli absolutnych! Bo przecież zawsze my chcieli być globtroterami, do Mandżurii pojechać na dzikich konikach pojeździć, hej! A tu na oczy me własne, z odległości mikro widzę ludzi, którzy sobie stopem po dzikich stepach zachodniej części Republiki Ludowej jeżdżą i w lepiankach po ludziach mieszkają... Bajka!
Grzegorz skończył rozmowę, idzie płacić, baba mu wciska, że gadał 12 minut, a on stoper włączył i mu wyszło, że dziesięć. Baba przy swoim, a Grzegorz pokazuje jej, że da jej 30 yuanów. I dał jej i sobie poszedł, a na jej utyskiwania ręką machnął był. Baba w końcu zrezygnowana zaśmiała się, wzięła kasę a ja wybałuszyłam oczy na to zjawisko handlowe, które miejsce tu miało i wiedziałam już - idole na maksa! Nie dość, że się oskubać nie dali, to jeszcze zdarli z Chinki dwa yuany!
Podobne akcje cały dzień miejsce miały, a ja oczy wybałuszone do reszty nosiłam już po kieszeniach sweterka.
Ludzie powyżsi nie mieszkali u mnie tylko u niejakiej Laury, dziewczyny z USA. Wynaleźli ją przez Couch Surfing, i wtedy to właśnie o Couch Surfingu po raz pierwszy usłyszałam. No i się zapisałam. No i efekt tego był. Ale o tym to już nie teraz.

Teraz słuchając sobie Babilonu i piosenki o bamboszach poczytam sobie książeczkę.

1 komentarz:

  1. ciekawość świata i wielka odwaga... opis twych gości:) zapewne wspaniali pełni wiary, zapału i energi do odkrywania czegoś nowego i nowego... mała iskierka małej zazrości w serduchu mi się tli:D:D:D

    OdpowiedzUsuń