sobota, 1 grudnia 2007

Przylot do ciepłych krajów

Podobno nad jezioro Cuihu zleciała się jakaś fauna. W sumię ciekawie byłoby zobaczyć całe stado kaczek, które właśnie doleciało do swojego celu i ląduje po raz pierwszy w tym roku na obleśnie brudnych wodach Cuihu. No i chyba idzie spać od razu, bo taka podróż męcząca jest. No chyba, że przyleciały z sąsiedniej wioski. Jest zima, a one przyleciały, więc wnioskuję, że jestem w ciepłych krajach, bo przecież zawsze się mówiło, że te nasze ptaszyska to do ciepłych krajów wylatują.
Jednakowoż nie mieszkam wcale w ciepłych krajach, tu jest zimno! Czasami w nocy jest zimno okropnie.
Ale już mam patent na podgrzewanie legowiska.
Bierze się łoka, bierze się patelnię teflonową, wlewa się do nich wodę i stawia się na gazie. I gotuje się tę wodę tak długo, aż nie zniknie, dzięki czemu łok jak i patelnia nagrzewają się. Następnie bierze się łoka jak i patelnie i wkłada do łóżka, przykrywająć kocami, pierzynami i wszystkim tym, co może ciepełko patelniano-łokowe w łóżku zatrzymać. Odczekujemy pięć minut, tupocząc z zimna tuż obok łóżka, po czym wyjmujemy garnki a w ich miejsce umieszczamy siebie. Voila! Jest cieplutko, milutko, i można pokusić się o zdjęcie grubych swetrów i spanie w podkoszulce.
Przy okazji poczyniłam obserwację następującą: łok o wiele szybciej traci swe właściwości grzewcze niż teflonowa patelnia. Teflonowa patelnie i godzinę ciepła pozostanie. Więc jak już się leży w łóżeczku to można wykorzystać ją do grzania zmarzniętych od ówczesnego tupotania stópek.
A ja zaraz wybywam na obserwacje ornitologiczne.
Do widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz