czwartek, 10 października 2013

Cho do China - nowa nazwa, wszystko nowe

- Cho do kina! - napisałam któregoś dnia wiadomość do znajomego, nazwijmy go K. (K. pozdrawiam Cię!).

K. jest autorem inicjatywy, która kręciła się w Poznaniu kilka lat temu, w czasie mniej więcej pokrywającym się z rozkwitem w naszym kraju portalu społecznościowego Facebook. Inicjatywa miała na celu urządzanie bardziej lub mniej prywatnych spędów ludzkich w kinach i konsumpcję dóbr kinematografii w zacnym towarzystwie. I nazywała się "Cho do Kina". I mimo, że "Cho do Kina" obumarło, a stosowny fan page na Facebooku pokrył się kurzem, to hasło "Cho do kina" nadal jest kultywowane. A i tym razem idealnie nadawało się do sytuacji.

- Cho do kina! - namawiałam więc K.

A że ten apel nastąpił po uprzedniej dyskusji o tym, że jadę do Chin za dwa tygodnie i że Chiny to ziemia obiecana, w odpowiedzi przyszło:

- Chyba "Cho do China!".

No i uległam.
Tym samym K. stał się także autorem nowej, dalekowschodniej inicjatywy, której będę wykonawcą. I aby uczcić fakt ten, zmieniłam nazwę bloga, licząc na sławę, pieniądze i liczne możliwości pisania tutaj o Chinach częściej niż co 5 lat. Amen.

Ten obrazek pojawił się w wynikach wyszukiwania Google na frazę "Cho do China",
więc ewidentnie zasłużył, by go tu wlożyć.


1 komentarz: