K. jest autorem inicjatywy, która kręciła się w Poznaniu kilka lat temu, w czasie mniej więcej pokrywającym się z rozkwitem w naszym kraju portalu społecznościowego Facebook. Inicjatywa miała na celu urządzanie bardziej lub mniej prywatnych spędów ludzkich w kinach i konsumpcję dóbr kinematografii w zacnym towarzystwie. I nazywała się "Cho do Kina". I mimo, że "Cho do Kina" obumarło, a stosowny fan page na Facebooku pokrył się kurzem, to hasło "Cho do kina" nadal jest kultywowane. A i tym razem idealnie nadawało się do sytuacji.
- Cho do kina! - namawiałam więc K.
A że ten apel nastąpił po uprzedniej dyskusji o tym, że jadę do Chin za dwa tygodnie i że Chiny to ziemia obiecana, w odpowiedzi przyszło:
- Chyba "Cho do China!".
No i uległam.
Tym samym K. stał się także autorem nowej, dalekowschodniej inicjatywy, której będę wykonawcą. I aby uczcić fakt ten, zmieniłam nazwę bloga, licząc na sławę, pieniądze i liczne możliwości pisania tutaj o Chinach częściej niż co 5 lat. Amen.
![]() |
| Ten obrazek pojawił się w wynikach wyszukiwania Google na frazę "Cho do China", więc ewidentnie zasłużył, by go tu wlożyć. |

Anonimoy komentarz
OdpowiedzUsuń