środa, 15 sierpnia 2007

尼康 (Nikon) d200 装不下。Czyli, nie wmieści mi się.

Zrobiłam dzisiaj wieczorem dwie rzeczy. Spróbowałam się spakować do otrzymanej dzisiaj w prezencie torby oraz sprawdziłam ceny aparatów fotograficznych w Chinach.
Ad. torba: nie wmieściłam się, więc zrezygnowałam z wszystkich dodatkowych par butów, biorę tylko trampki. Martensy i baletki nie są mi bezwzględnie do życia niezbędne, a zajmują miejsce i działa na nie bezlitosna siła ciążenia. Zrezygnowałam też z kilku sweterków, licznych czapeczek, podręczników do chińskiego (ah, gdyby tak dało się je zeskanować...). Ostateczny efekt: trzy T-shirty, dwie pary spodni, kilka par majtek i skarpetek, słownik chiński, ręczniki, kosmetyki i kurtka na zimę. Przez rok będę uskuteczniać taki minimalizm.
Ad, aparat: dzisiaj nauczyłam się, że cyfrowy fociak po chińsku zwie się 数码相机. Wpisałam to w googla i od razu wyskoczyło mi milion stronek, same w pajączynkach. I okazuje się, że 尼康, zwany u nas nikonem, model d200, razem z nikorkiem jakimś takim średnim na jeża kosztuje sobie w kraju środka trzy i pół tysiąca (podaję w złotówkach). Następnie sprawdziłam u nas. No i u nas faktycznie drożyzna! Z tym samym obiektywem u nas prawie 6 tysięcy. Też złotówek. Szaleństwo.
Zresztą o czym my mówimy, stać mnie co najwyżej na jednorazówkę firmy fujifilm.
Grunt, to być niskonakładowym :). I love U(nderground).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz