niedziela, 21 października 2007

Chiński Grus Grus

No jak oni to zrobili? No i kiedy? Cud krajobrazowy wyrósł mi w panoramie salonowej, konkretnie żółty (no właśnie, czemu one zawsze są żółte?), wysoki, z nosem… żuraw.
Widziałam już wcześniej, że na pobliskim placu budowy, na którym stały już trzy takie, zaczęli jakieś machinacji urządzać, któregoś dnia w miejscu machinacji pojawiła się, uwaga (werble): BUDKA pana dźwigowego. Metr wysoka konstrukcja żółta stalowa dźwigała dźwigową kabinę. Bezsensowny to był w gruncie rzeczy wynalazek. Poświęciłam mu więc tylko część mojej uwagi (resztę poświęcałam na łapanie oddechu, albowiem budowlany plac się znajduje akurat w tym miejscu, gdzie moja droga do domu pod najbardziej malowniczym kątem wije się wśród krzaczorów). Następnego dnia jednakowoż budka już nie stanowiła samotnej bezsensownej budki. Następnego dnia budka stanowiła budkę z nosem. To znaczy na wysokości jednego metra oprócz budki była już ta cała najważniejsza (moim zdaniem) część żurawia, horyzontalna, do powierzchni ziemi równoległa. Najśmieszniejsze było to, że spodziewając się dalszego ciągu historii dźwigowej rozejrzałam się dookoła za kimś, kto budkę w karłowaty dźwig przeistoczył, jednakowoż całość wyglądała na opuszczoną, a najbliższą żywą istotą byłam ja, a nie żaden tajemniczy stawiacz dźwigu. Nikogo!
No i dzisiaj idę tak sobie i patrzę w kierunku niedorostka, a tam już dorostek! Ogromny na kilka kondygnacji żuraw stoi na całkiem długiej nodze (żółtej).
No więc pytam: kto zbudował żurawia?
Kiedy ci tajemniczy sprawcy uczynili to?
I w końcu – jak? Jak zrobić nogę żurawia długą, jak jest ona krótka? Na pewno nie przez nakładanie na jedne klocki nowych klocków, ponieważ sama góra żurawia już tam była wcześniej! No i chciałam też dostrzec, iż nie było w okolicy prażurawia budującego żurawia.
Tajemnicza ta sytuacja wprawiła mnie w taki zachwyt, że chciałabym zostać panią dźwigową. Może właśnie taka przyszłość jest mi pisana, a ja tu wkuwam jakieś znaczyska?

1 komentarz:

  1. na wstepie powiem, ze wpisuje sie jako magdalenka a nie magdalenstfo, gdyz literka en kreskowane na tej klaiaturze nie istnieje ot co :(

    chcialabym tylko zwrocic uwage na potraktowanie przez Cebie jako najwazniejszej owej czesci zoltego zurawia, ktora znajduje sie w pozycji horyzontalnej i w zaleznosci od potrzeby moze sie robic dluzsza.. Komentuje zatem i pozostawiam bez komentarza, ale jak to na moim blogu pokazalas - czytasz mi w myslach koncertowo, wiec i tak juz wsitko wiesz :)
    buzia!!

    OdpowiedzUsuń